Rozalinda
Barbara Szewczyk |
Jedna z najbardziej sztandarowych ról Heleny Modrzejewskiej to także Rozalinda z
komedii „Jak wam się podoba” Williama Szekspira. Jednak Modrzejewska zagrała ją po
raz pierwszy dopiero w 1882 roku! 20 października odbyła się premiera w Bostonie -
ówczesnej stolicy kulturalnej Stanów Zjednoczonych. Artystka grała u boku jednego z
najsłynniejszych i największych aktorów amerykańskiej dziewiętnastowiecznej sceny
Mauriceʼa Barrymoreʼa (notabene jest to protoplasta wielkiego aktorskiego rodu Ameryki,
którego najmłodszym potomkiem jest znana dziś aktorka Drew Barrymore). Modrzejewska
zaczęła grać Rozalindę już jako dojrzała ponad czterdziestoletnia gwiazda, ale od dnia
premiery grała ją nieprzerwanie prawie każdego roku aż do końca XIX wieku. Akcja sztuki
rozgrywa się w urokliwym Lesie Ardeńskim. Ardenem madame Helena nazwała swoją
posiadłość kupioną w Kalifornii nieopodal w Santiago Canyon. Tak opisała swoje wrażenia
z pierwszych odwiedzin w tym miejscu:
|
(...) Gospodarstwo leżało na pochyłości uformowanej ze wznoszącego się tarasami
terenu, gęsto pokrytego krzakami dzikiego bzu, dzikimi wieżokrzewami i dębami. Od
strony frontowej grunta kończyły się na bystrym potoku i skale o stromych zboczach (...).
We wszystkich kierunkach rozciągała się gęsta dąbrowa z okazami drzew niekiedy
potężnych rozmiarów tworzącymi ciemnozielone obramienie dokoła. W dali było widać
góry skaliste pokryte mchem. Cała okolica wyglądała raczej na dekorację teatralną niż na
rzeczywisty krajobraz, a ja patrząc nań dałam się porwać wyobraźni daleko poza te
wzgórza, z powrotem przed rampę sceniczną. W kilka lat później kupiliśmy tę posiadłość i
nazwaliśmy ją Arden, ponieważ podobnie jak w lesie ardeńskim z „Jak wam się podoba”,
wszystko o czym mówi Szekspir było na miejscu - drzewa dębowe, rwące potoki, palmy,
węże, a nawet lwy, oczywiście lwy kalifornijskie, tzn. pumy.
|
Oto jak sztuka Szekspira silnie oddziaływała na aktorkę. Modrzejewska kochała swój
Arden i spędziła tam kilkanaście lat. Tak samo, jak Rozalinda, która chcąc uniknąć
prześladowań dworu, skryła się w ardeńskim lesie, gdzie znalazła bezpieczne schronienie
i miłość. W ten sposób Modrzejewska naprawdę stała się Rozalindą. Jej osobisty Arden
był miejscem odpoczynku od codziennej ciężkiej walki, jak nazywała swoją pracę.
|
|
Szekspirowska Rozalinda ucieka do Ardenu w męskim przebraniu. Męska część
publiczności przychodząc na przedstawienie czekała na sceny, w których aktorka pojawia
się w chłopięcym stroju, by zobaczyć nogi osłonięte obcisłym trykotem! Taki właśnie
kostium zachował się w całości w Muzeum Narodowym w Krakowie. Niestety nie wiadomo
skąd pochodzi, ale prawdopodobnie jest darem amerykańskim. Marion Moore Coleman
zanotowała w książce „Fair Rosalind” krytykę Richarda Grant Whiteʼa:
|
(Krytyk - przyp. Barbara Szewczyk) opisał nie tylko aktorstwo Modrzejewskiej, ale także jej
męski strój oraz jego długość, analizując różne Rozalindy. Kpiąc z innych Rozalind i tego
jak się ubierały w scenach, gdy przebrane były za chłopca. Docenia Modrzejewską za to,
że wiedziała, iż „noszenie jedwabnych pończoch, które wyglądały jak rajtuzy było
absurdem i anachronizmem. Pani Modjeska ze świadomością tego absurdu, nosi wysokie
getry zapinane na guziki”.1
|
1
Marion Moore Coleman „Fair Rosalind”, Cherry Hills Books, 202 Highland Avenue, Cheshire, Conn. 06410,
United States, 1969.
|
|
W rzeczywistości były to wysokie buty, jednak tak obcisłe, że można by je nazwać
getrami. Możliwe, że była to złośliwa krytyka, wytykająca Modrzejewskiej, że mimo, iż
chciała uniknąć śmiesznych rajstop, to i tak założyła coś, co ukazuje kształt jej nóg. Krytyk
uważał, że większość Rozalind, które widział na różnych scenach, bardziej obchodziło
pokazanie nóg, by przypodobać się publiczności, niż wczucie się w tekst wielkiego
Szekspira. Wiemy jak Modrzejewska szczegółowo studiowała każdą swoją rolę i trudno
posądzić ją tanie o schlebianie gustom publiczności. Co prawda znała ona prawidła jakimi
rządziła się dobra reklama, dlatego nigdy nie zapominała o tym, że kostiumy także przyciągają widownię. Wiedziała, że część widzów czeka tylko na to, by zobaczyć nogi,
więc im tego nie odmówiła. Coleman przytacza dalej:
|
Oni [widzowie - przyp. Barbara Szewczyk] wolą zobaczyć piękną kobietę z ładną figurą
paradującą zalotnie przez scenę w jedwabnych pończochach i zachowującą się ani jak
kobieta, ani jak mężczyzna, zamiast zobaczenia Rozalindy w kozakach, w kaftanie,
filcowym kapeluszu zachowującą się raz jak prawdziwy mężczyzna, raz, jak prawdziwa
kobieta.2
|
2
Marion Moore Coleman „Fair Rosalind”, Cherry Hills Books, 202 Highland Avenue, Cheshire, Conn. 06410,
United States, 1969.
|
Coleman cytuje gazetę „The Post”, w której Modrzejewska jest chwalona:
|
Rozalinda, którą dała nam Modrzejewska jest delikatna, pikantna, zuchwała, figlarna, urocza i pełna wdzięku. Ach, jakiż ona ma cudowny urok! Co za ruchy! Co za poezja!
3
|
3
Marion Moore Coleman „Fair Rosalind”, Cherry Hills Books, 202 Highland Avenue, Cheshire, Conn. 06410,
United States, 1969.
|
Gdy gra w stroju chłopca:
|
Nie ma nic kobiecego w jej chodzie, kroczy jak mężczyzna, jest zachwycająco męska.
4
|
4
Marion Moore Coleman „Fair Rosalind”, Cherry Hills Books, 202 Highland Avenue, Cheshire, Conn. 06410,
United States, 1969.
|
|
Większość recenzji pisana jest w tym tonie. Kostium Modrzejewskiej nie zachwycał urodą,
ale na pewno zwracał uwagę na nogi, których kobiety nigdy nie pokazywały w tamtych
czasach. Męski kostium Rozalindy ma kolory lasu. To istny kamuflaż. Kaftan to paleta
brązów, zieleni i żółci. Aksamitna tkanina, z której uszyto kubrak, wyciskana jest w liściaste
wzory. Kostium jest elementem Ardenu - miejsca schronienia Rozalindy i nawiązuje do
męskich strojów z epoki renesansu, czyli czasów, w których rozgrywa się akcja dramatu.
Wyraźnym nawiązaniem jest długość kaftana, obcisłe rajstopy, beret, bufiaste rękawy oraz
rozcięcie na przedramieniu, z którego wychyla się koszula, widoczna również wzorem
renesansowym w wycięciu kwadratowego dekoltu. Strój jest w doskonałym stanie.
Możliwe, że Modrzejewska miała kilka podobnych kompletów do tej roli, bo grała ją bardzo
często. Na archiwalnej fotografii zauważamy, że bufiaste rękawy są zbyt jasne, by mogły
być tymi, które zachowały się w krakowskim muzeum. Nawet deseń tkaniny nieznacznie
się różni. Istnieje inne zdjęcie Modrzejewskiej w stroju o tym samym fasonie, który ma już
identyczny wzór z tym zachowanym oraz ciemne rękawy. Zatem zapewne istniało kilka
prawie jednakowych kostiumów.
|
|
|
|